piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 2 : Seo kontra Uzumaki! Co z tego wyniknie?


- Pokaż co potrafisz, kotku. - rzucił jasnowłosy.
- Słuchaj, nie chce mi się z tobą walczyć! A zresztą, na pewno bym cię zniszczył! - odwarknął Uzumaki.
- Naruto nie prowokuj go! - szepnęła chłopakowi do ucha Sakura. Ten najwyraźniej zlekceważył jej prośbę.
- Że co kurwa?!
- Zgadza się. Nie jestem już taki słaby jak 3 lata temu. Zresztą nawet wtedy było ci ciężko mnie pokonać, chociaż jesteś starszy. Nie napalaj się tak bo nie będę z tobą walczył. 
W złotookim aż się gotowało. Miał go ochotę teraz tam roznieść w pył. Co prawda, miał już 18 lat, ale to nadal był ten nerwowy Ryo. Jedyną różnicą był wygląd. Miał dość gadaniny swojego młodszego kolegi. Pomyślał ,,O nie ten mały skurwysyn już nie żyje! Nie chce ze mną walczyć? Trzeba go jakoś sprowokować."
- No, no Uzumaki. Nie ładnie tak podskakiwać wyższym rangą!
W blondynie wzrosła straszna zazdrość. ,,Nie dość że to uparta świnia to jeszcze awansował...
- Dobra przestańcie! Ryo zabieraj dupę w troki i do widzenia! - warknęła Haruno. W tym momencie Seo przekierował swój miecz na nią.
- Ciebie to zdanie również dotyczy, koteczku. 
Różowowłosa była bardzo zdziwiona tym czego się dowiedziała. Ten jasnowłosy chuj awansował aż na jounina?! Ale jakim cudem do cholery?! Jak on jest jouninem to ja powinnam być chyba Hokage! - myślała. Popatrzyła na swojego przyjaciela. Widziała ten mord w oczach. Patrzył na przeciwnika jakby chciał go wypatroszyć, poćwiartować i później zrobić go na 102. Miał ogromną ochotę teraz strzelić mu w ryj jednak stwierdził, że to nie najlepszy pomysł. Dookoła zebrało się mnóstwo ludzi. Chłopak nie chciał narobić niepotrzebnego zamieszania. Jednak był tak wkurwiony że zbyt pochopnie podejmował decyzje.
- Możesz mnie wyzywać, bić, nawet zabić, ale nie czepiaj się moich przyjaciół!
- Oho! Kiciuś się zdenerwował! Czyli rozumiem że przyjmujesz moje wyzwanie?
- Tak! Dziś wieczorem, tor nr. 13! Zgniotę cię jak robala!
- Niestety ,tor 13 jest obecnie nie dostępny. - powiedział jasnowłosy z złowrogim uśmieszkiem.
- A to dlaczego?!
- On go rozpierdolił! Też mnie przeraziło. - szepnęła Haruno.
- Tsa! Trudno! No to tor nr.7! Zapraszam o 20.00! - krzyknął blondyn.
- Cudownie! Jestem wniebowzięty! Nareszcie powalczę sobie z kimś na poważnie!
- Co to znaczy na poważnie?! To jak ty zdobyłeś tytuł jounina?! - zapytała zielonooka. Jakim cudem do cholery?! Skoro podczas wszystkich egzaminów nie walczył na poważnie to co on będzie robił w walce na poważnie?! Naruto, baka! Po co żeś się zgadzał! Przecież on cię rozniesie w pył! Bała się o swojego kolegę. Od razu było widać że Seo jest o wiele od niego silniejszy. Naruto nigdy by się nie udało rozpierdzielić caluśkiego toru treningowego.
- Na poważnie czyli...
Nie dokończył, ponieważ w tym momencie podbiegła do niego dziewczyna o kasztanowych włosach i z całej siły przyjebała mu nowo ,zakupioną patelnią w sam tył głowy. Kiedy zakończyła tą czynność złapała go za kołnierz.
- Ryotaro, ty tępa dzido! Obiecałeś, że pomożesz mi zrobić zakupy a ty bezczelnie uciekasz ze sklepu?! Ty cholerny patafionie!
- Oj kicia! Nie przesadzaj! Nudno w tym sklepie było! Musiałem nabrać świeżego powietrza!
- Jak chcesz świeżego powietrza to zapierdalaj w góry, a nie wymykasz się od pomocy.
- A ty jak zwykle marudzisz! Popatrz z kim uciąłem sobie pogawędkę! - mówiąc  to pokazał palcem na dwójkę 16 - latków.
- Oh, Sakura! Oh... Egh... Uzumaki. - rzekła ,zniesmaczona widokiem Naruciaka Ishida. - O czym sobie rozmawialiście, kiedy ja musiałam sama robić zakupy?! - w tym momencie posłała swojemu koledze z drużyny mordercze spojrzenie.
- Twój drogi kolega wyzwał Naruto na pojedynek i będą się naparzać dziś wieczorem na torze nr.7. - odpowiedziała Sakura.
- No to super! Będzie można się pośmiać! 
- TEŻ JESTEŚ ZA TYM POJEDYNKIEM?! - zdziwiła się zielonooka.
- No jasne! Dawno nie oglądałam żadnego pojedynku!
- Przecież wczoraj byłaś na misji ,to na pewno z kimś walczyłaś! - mówiła Haruno.
- Owszem, walczyłam. Ale przecież nie oglądałam swojej walki! - odparła Nana.
- Co wy wszyscy tacy pełni ducha walki?! - zapytała różowowłosa. - Eh...Dobra... My już pójdziemy. Naruto, ruchy!
Uzumaki i Seo posłali sobie ostatnie spojrzenie. Tego dnia w końcu dowidzą się ,który z nich jest silniejszy. Nie chodziło o to że się nie lubią. Po prostu chcieli sprawdzić swoje umiejętności. Co prawda Ryo zachowywał się jak ostatnia świnia, ale szanował Uzumakiego, a tym bardziej Uzumaki jego.
 Idąc spacerkiem do swoich domów, Sakura zaczęła rozmowę.
- Pogięło cię?! Przecież on cię rozniesie! Zobacz co zrobił z torem treningowym, a co dopiero zrobi z tobą!
- E tam, przesadzasz! Co będzie to będzie! Ale zobaczysz! I tak wygram! - zapewniał koleżankę blondyn.
- Słuchaj, wierzę w ciebie, ale nie możesz być taki pewny siebie. Po pierwsze : on jest starszy, po drugie : jest jouninem, a po trzecie : to spec od technologii. Jak ci zacznie machać jakimś karabinem przed nosem to pamiętaj że cię ostrzegałam. Może daj sobie święty spokój.
- Nigdy! Jestem z Uzumakich! My się nigdy nie poddajemy! Zobaczysz jeszcze go rozwalę, dattebayo!
- Oh, cały ty... O, już jesteśmy. No to cóż do zobaczenia wieczorem. Sayonara!
- Sayonara, Sakura - chan! 
W drodze do domu zaczął mieć wątpliwości. Co jeśli Sakura ma rację? Nie będę w stanie go pokonać? Japierdole! O czym ja do cholery myślę?! Przecież jestem Uzumaki! Nigdy się nie poddam! Na pewno z nim wygram, na 100%!
W końcu wszedł do mieszkania. Powoli zaczął przygotowywać się do pojedynku decydującym o jego sile. Czy pokona jounina? Tego nie wie, jednak jest święcie przekonany, że mu się uda. Po przygotowaniach miał jeszcze chwilę czasu. Idealna pora na zjedzenie edycji specjalnej ramenu. Wyciągnął z szafki ten przepyszny posiłek i poszedł nastawić wodę. Po chwili już usłyszał gwizd czajnika, zdjął go z kuchenki i zalał jedzenie. Kiedy makaron rozmiękł, a zupa wystygła zabrał się z konsumowanie. Było to coś w rodzaju uspokajacza.
Kiedy skończył spojrzał na zegar. Wskazywał 19.50. Blondyn zebrał się i ruszył na tor.Dotarł tam w samą porę. 
Byli tam prawie wszyscy znajomi o prócz Ai, która miała akurat widok na dane miejsce. Przeczuwała że stanie się coś złego kiedy zaczną walczyć. Znała Ryo na wylot. Kiedy była dzieckiem, razem z ojcem często odwiedzał Sunę, ponieważ tam pracował. To była jedna z jej pierwszych przyjaźni.
Wiedziała, że jest strasznie nieugięty i zawsze musi wygrać. Taki trochę egoista. Lubiła go, ale niespecjalnie życzyła mu wtedy wygranej. Zauważyła jak powoli zajęli pozycję. Naruto... Uważaj. On nie jest taki jakim się wydaje.


- No, Uzumaki! To co zaczynamy?

- Zawsze gotów, dattebayo!
- Tylko, zapamiętaj sobie jedną rzecz, kocie : Ty mnie wyzwałeś. Wcale nie musiałeś ze mną walczyć, to był twój wybór. Jeśli zostaniesz kaleką do końca życia, to mnie za to nie wiń, jasne?
- Dobry żart! Chciałem powiedzieć dokładnie to samo!
Mierzyli się spojrzeniami. Czekali tylko aż Nanami da znak do rozpoczęcia walki.
- Na miejsca...  Gotów... I - Nagle między chłopcami pojawiła się chmura białego dymu. Wyłonił się z niej wysoki chłopak o oczach czerwonych jak krew.
- Ryotaro Seo! Dostałem rozkaz aby powstrzymać cię przed jakimkolwiek działaniem. Odejdź po dobroci a nie będziesz miał kłopotów. - mówił z powagą jasnowłosy.
- A jak nie to co?! Nie będziesz mi rozkazywał, Tenshi! - w tym momencie zaatakował. Jednak ten uniknął ataku i zablokował złotookiego od tyłu. Przystawił mu do gardła swoją czarną katanę.
- Bo to. - odpowiedział. 18 - latek dał za wygraną. Stwierdził że nie ma sensu walczyć z o wiele silniejszą osobą od niego. I dlatego też nie rozumiał Uzumakiego. Przecież jest od niego silniejszy a ten pcha się w gips.
Całe wydarzenie zauważyła Ai. Kamień spadł jej z serca. Gdyby Yasiu się nie pojawił, nie wiadomo co by się stało. Chwila! Skoro Yasiu jest sam to gdzie polazła ta menda?!
- Szukasz kogoś? - zapytała osoba stojąca z nią. Akasuna wydała z siebie pisk przerażenia.
- Idioto! Mam zejść na zawał?! Nie strasz mnie tak!
- O jejciu! Zejdę na zawał! Nie takie rzeczy ci robiłem! O! A co tam się ciekawego dzieje? - zapytał brązowooki.
- Ryo wyzwał Naruto na pojedynek.
- No to co ten Yasiek odpierdala?! Niech idzie polerować swój widelec! Ja chcę zobaczyć walkę!
- Pojebało cię?! Przecież gdyby jego nie było, teraz po Naruto zostałyby tylko buty! 
- Zabawnie by było.
- Ty jesteś chory. -____-
- Niech ci będzie. Mniejsza. Kiedy wychodzisz? 
- Jutro rano mogę wyjść. Rana się już zagoiła. - odparła z uśmiechem dziewczyna. Był smutny. Może inaczej : miał ogromne wyrzuty sumienia. Przecież gdyby wtedy  nie spudłował wróciliby wszyscy cali i zdrowi. A ona zaryzykowała własnym życiem żeby go osłonić. Dlaczego to zrobiłaś? Aż tak ci na mnie zależy? Myślałem że to ja będę pierwszy cię osłaniał. Automatycznie zrobiło mu się przykro. Osoba, na której tak bardzo mu zależało zaryzykowała życie. Czy on byłby w stanie szarpnąć się na taki gest? Będzie miał wiele okazji. Przysiadł obok niej na łóżku. Przyglądał się jej pięknym szkarłatnym włosom i prześlicznej twarzy. 
Ona zaś obserwowała co się dzieje na polu bitwy. Nie zważała na to że Ren położył głowę na jej noga. Była zbyt zauroczona odwagą swojego starszego kolegi. Podziwiała go za jego postawę i podejście. Wydawał się chłodny jednak ona wiedziała, że pod tą kamienną twarzą kryje się miły i opiekuńczy chłopak. Zależało jej na obu chłopcach. Jeden zastępował jej brata jak i drugi. Oprócz swojego kuzyna, który dołączył do Akatsuki nie miała nikogo. Mogła liczyć tylko na nich. W końcu spostrzegła się, że Ren leży na jej nogach. Wyglądał jakby miał zaraz wybuchnąć szlochem, którego nikt nie będzie potrafił powstrzymać. Jego kocie oczy napływały powoli łzami. Ona tylko go obserwowała i modliła się żeby nie płakał. Bardzo nie lubiła jak ktoś płacze, bo od razu się dołączała. Usłyszała ciche ciąganie nosem. A więc jednak pod tą kupą sarkazmu i wredoty kryje się wrażliwy chłopak, co?
Szkoda, że ja nie potrafię tak maskować tej swojej wrażliwości. Ja płaczę na filmach i nawet kiedy widzę jakiegoś martwego motyla, a on? Praktycznie jest zawsze trochę chłody do takich spraw. Czemu dopiero teraz? Czyżby musiał opróżnić karnister zbierający łzy przez lata? Czy może to tylko zwykły płacz spowodowany jakimś nie powodzeniem?  ! Cholera! A jeśli on ma wciąż wyrzuty sumienia?! Boże, tylko nie to! Patrzyła na niego ze smutkiem. 
Płakał bo nie mógł jej ochronić. Uważał się za słabeusza, którego każdy musi wyciągać z tarapatów. W dzieciństwie, podczas misji, a nawet teraz. Chciał się zmienić, ale nie potrafił. Wtedy jego drużyna miałaby łatwiej. Może było by im łatwiej beze mnie? Może czas by odejść? Po tych całych przemyśleniach zaniósł się jeszcze większym płaczem.
- Ren nie płacz proszę! Bo ja też zaraz zacznę! - mówiła przez uśmiech brązowooka.
- Ja... Ja chciałbym być inny.... Nie chcę was wpakowywać w kłopoty... Chcę-
- Nawet tak nie mów! - popatrzył na nią ze zdziwieniem.
- Nie możesz się zmienić! Przecież bez ciebie ta drużyna to byłoby dno! Przecież ty nas zawsze rozśmieszasz!. Czasem nawet Yasiu śmieje się z twoich żartów! Nie możesz się zmienić bo... Bo my kochamy cię takim jaki jesteś. - mówiąc to posłała mu uśmiech od ucha do ucha. On tylko odwzajemnił ten uśmiech i wystawił swoje białe zęby. Po takich słowach otuchy pozbierał się i znów wrócił do normalnego stanu czyli sarkastycznego debila. Jednak zanim to nastąpiło przytulił swoją przyjaciółkę.
- Arigato Ai - san.  - ona w tym momencie spaliła buraka.
- A- ale nie ma za co ! 
- Dobra, koniec tego szlochania! Idę obczaić całą sytuację! Rano przyjdę pomóc ci z rzeczami. Sayonara!
- Sayonara. - i wyszedł pełen satysfakcji. Dziewczyna podeszła do okna i obserwowała całe zdarzenie.



- CO TU SIĘ WYPRAWIA? - zapytał Iseki.

- Ile można na ciebie czekać? Nie było cię 2h. - warknął czerwonooki.
- Urządziłem sobie małą pogawędkę z Ai. Wychodzi jutro rano.
- Cieszę się. Pomóż mi z nim... REN?! - brązowowłosy zauważył swojego przyjaciela i od razu do niego podbiegł.
- Naruto! Ty mały szczwany lisie! Jakiś ty duży! I widzę dalej lubisz pomarańczowy! - krzyczał Iseki.
- Emm... Ktoś ty? - zapytał zdezorientowany Uzumaki.
- Idioto, przecież to Ren! - rzekła Sakura.
- Kto?
- Baka, Naruto! Ehh.. Ty mnie serio nie pamiętasz? - mówił brązowowłosy.
- Nie specjalnie. Moment. Wymienię wszystkich Ren'ów, których znam... - chwila zastanowienia. - O! Znam jednego! Ale to na pewno nie ty. Tamten miał taką szopę na głowie jakby stado kur tam mieszkało. A nazywał się Iseki Ren! - powiedział usatysfakcjonowany jinchuuriki.
- To ja, baranie. - powiedział z wyrazem twarzy ,, Japierdole, jaki idota."
- Co?! Jak?! Ren?! Co się stało z twoimi włosami?! Są jakieś takie... Normalne!
Sakura tylko złapała się z głowę. Co prawda to prawda. Zanim Naruto wyruszył na trening, głowa Isekiego wyglądała jak orle gniazdo. Zresztą, 3 lata temu był równy z Uzumakim, a teraz jest co najmniej o 15 cm wyższy.
- Ren! Skończyłeś gadać?! Tak? To przyprowadź tu swoją dupę! - krzyczał Yasuhiko.
- No dobra, Naruciak, pogadamy jeszcze! 
- REN!
- Już idę Yasiu! Robota wzywa! Nara! - powiedział i podbiegł do swojego kolegi z którym zaprowadzili Seo do Hokage.
- Nara. Eee... Kto to był ten z czerwonymi oczami? - zapytał blondyn.
- Yasuhiko Tenshi. Jak cię nie było to sprowadzili go do wioski i jest teraz w drużynie z Ai i Ren'em. Przyszły członek ANBU. - odpowiedziała Haruno.
- Skąd ty tyle o nim wiesz?! O-O
- Myślisz, że jak idę do Ai to ona ma ciągle buzie na kłódkę? Nawija mi o wszystkim czego dowie się od chłopaków.
- ŁEEE! Ale mi zajebista walka... Musiał się ten Yasu wpierdolić! - zaczęła Nanami.
- Gdzie zgubiłaś Tai'a? - zapytała złośliwie różowowłosa.
- Przestań gadać jakbyśmy byli parą! 
Był na misji z Yaśkiem, ale teraz się pewnie opierdala.
- Kogo zgubiła? - znów zapytał Uzumaki.
- Taiichi Murase. Jego też sprowadzili. Jest ze mną i z tym zbokiem w drużynie - odpowiedziała chłopakowi Ishida. - Wypadałoby się z nimi zapoznać, nie sądzisz Uzumaki?
- Może innym razem. Nie mam już dzisiaj na nic ochoty.
-  Nawet na ramen? - zapytała z uśmiechem różowowłosa.
-  Tego nie powiedziałem! A jeśli już mowa o jedzeniu...
- Nie. - odpowiedziały równocześnie dziewczyny.
- Naze?! - zapytał zrozpaczony blondyn. - Proszę! Sakura - chan!
- Nawet gdybym chciała, nie mogę. Obiecałam rodzicom, że pójdę z nimi do restauracji. Może Nanami z tobą pójdzie. 
- Prędzej dam się wyruchać. - odpowiedziała oschle brązowowłosa.
- Z nią? Nigdy! Jeszcze mnie tam zadźga pałeczkami! 
- Skąd ci przyszedł taki durny pomysł do tego pustego łba?! - zapytała oburzona Ishida.
- Nie przypomina ci się nic z przed 3 lat temu? Jak próbowałaś mnie zadźgać, tylko widelcem?!
- Bo mi ukradłeś najsmaczniejsze co może być w ramenie!
- Co?! 
- Ciasteczka! Zajebałeś mi ostatnie ciasteczko! A ja je kocham!
- Czyli wychodzi na to, że kochasz... - zaczęła Haruno.
- Jeśli dokończysz to zdanie, to obiecuję, że obgryzę ci głowę. - warknęła z mordem w oczach.
- Nie ważne. Już będę się zbierać. Sayonara! Do zobaczenia jutro o 7.00, Naruto.
- Sayonara, Sakurcia! Dziękuję z zdołowanie mnie na koniec dnia! - krzyknął z sarkazmem. 
Po tym popatrzył na Nanami.
- Co się gapisz?
- Po to mam oczy!
- Bo ci Kyuubi skoczy!
Po tej jakże łagodnej wymianie zdań każde udało się do swoich domów.


-__*__-

- Wejść! - krzyknęła kobieta.
Shitsurei, Hokage - sama. Chwilę MI zajęło przyprowadzenie go tutaj.
- No weź! Ja ci też pomogłem!
- Chyba staniem.
- Spokój! Jak się wytłumaczysz Seo? - zapytała.
- Nijak. To Uzumaki mnie wyzwał na ten pojedynek!
- Nie, drogie dziecko. Nie chodzi mi oto. Chłopcy, możecie wyjść na chwileczkę?
- Hai, Tsunade - sama. - odpowiedział Yasuhiko. Po wyjściu Iseki usiadł na ziemi zaś Tenshi oparł się nogą o ścianę. Naglę można było usłyszeć krzyki z pokoju przywódcy wioski
Jak ty do cholery mogłeś rozwalić tor treningowy?! 
- Normalnie, pani Tsunade, normalnie.
- Normalnie to teraz zostajesz zawieszony! Jutro rano Tenshi przyjdzie skonfiskować ci cały sprzęt! I masz posprzątać ten burdel, który zrobiłeś!
O masz już na jutro robotę Yasiu. - powiedział brązowowłosy.
- ... Hai, Hokage - sama. Przepraszam.
- Ehh... Idź już! - powiedziała zdenerwowana blondynka. - Wejdźcie, chłopcy! Musimy porozmawiać! - Z pokoju wyszedł zirytowany Ryo.
- Uuuu. No to będziesz jutro zapierdalał. - rzekł do jasnowłosego Ren.
- Zamknij twarz. - odwarknął i ruszył do swojego domu. Jounin i chuunin weszli do pomieszczenia.
- Macie dopilnować, żeby jutro wysprzątał i naprawił szkody, które wyrządził. 
- Ale... -zaczął kociooki. 
- Ty możesz przyjść później. Wiem co masz w planach. - powiedziała z uśmiechem Tsunade.
- Arigato! pani Tsunade! 
- Dobrze możecie już isć. 
- Sayonara!
- Sayonara!
Obaj udali się do domku. Mieszkali razem. W końcu byli rodziną więc mogli na siebie liczyć.
Droga powrotna nie obyła się bez rozmowy.
- Kiedy jej powiesz? - zapytał jasnowłosy.
- Ale co?  I komu?
- Nie rżnij głupa. Sam dobrze wiesz.
- Ehhh... Nie wiem. Nie mam pojęcia jak się do tego zabrać... Co jeśli mnie odrzuci?
- Coś w to wątpię. Dziewczyna, która się w tobie nie zakochała, raczej nie dała by się przebić ogromnym mieczem na wylot tylko po to żeby cię ratować, nie sądzisz?
- Nie przypominaj mi. Czułem się wtedy jak słabeusz...
- Bo nim jesteś.
- Nie pocieszasz mnie... Swoją drogą... Ja nawet nie wiem jak się wyznaje komuś uczucia!
- To chyba proste. Stój. Załóżmy, że ty jesteś nią. Ja będę tobą. A więc : 
Zapraszasz ją na kolację. Nie koniecznie w jakieś strasznie romantyczne miejsce, choć tak by było najlepiej. No to siedzicie sobie, zajadacie. Nagle załóżmy zabierasz ją na spacer. Idziecie sobie i nagle stajecie. Patrzycie sobie prosto w oczy - tak jak my teraz. - Możesz ją lekko złapać z podbródek , o tak, i wtedy mówisz jej : ,, Zostaniesz moją drugą połówką?"
Nagle z uliczki na przeciw wydobył się dźwięk spadającej reklamówki
- NANAMI?! 

Mam nadzieję że się podoba. Trochę go długo pisałam ^^".
Następny rozdział dodam za tydzień ( o ile zdążę go do tej pory napisać)

MAm

3 komentarze:

  1. Yashiu! Już go kocham! Zaklepuję ! xD
    Raz, że jest słodziutki z wyglądu. Dwa, że ma boski charakter. Trzy, że jest już Jouninem!
    Najbardziej mnie rozwaliło: " Bo Ci Kyuubi skoczy". O mało co się ze śmiechu nie posiusiałam. XD
    Te zakończenie jest boskie, prawie sobie wyobraziłam, że się pocałowali xD Hehehehhe - wewnętrzna Yaoistka się odzywa.
    Nie będziesz zła jak kiedyś napiszę "bo ci Kyoki skoczy?"
    Bo mi się teks tak podoba .... xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://dokoni-no-michi.blogspot.com/ - nastąpiła zmiana z - Kagamicchi story.

      Usuń
    2. Fajnie że się podoba.
      Nie no nie ma sprawy! Masz pozwolenie! (xD)

      Usuń